Lotnisko Changi Airport będę znała niedługo na pamięć :) spędziliśmy tam kolejną noc przed wylotem do Tajlandii. Mogę zostać przewodnikiem i doradcą gdzie najlepiej spać :) mówiąc szczerze mają naprawdę fajne miejsca, gdzie można położyć się na leżakach i przespać. Najgorsza jest tylko klimatyzacja i muzyka, która powinna być relaksacyjna.
PS. Sąsiadko z 8 dziękuję za psie oczy, które pomogły mii spac w tych trudnych warunkach :) myślę, że przestraszyły niejednego :)
Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Mimo, że byliśmy tylko w Bankoku czyli brudnej, głośnej stolicy Tajlandii to definitywnie poczułam miętę do tego miejsca. Oczarowało mnie wszystko, od uśmiechniętych, małych tajów, po przepyszne jedzenie na ulicy za grosze. Będąc tam dłużej i widząc więcej, można spędzić najlepszy w życiu czas. Tajlandia jest miejscem na korzystanie z życia. Lotnisko nie jest niestety tak fantastyczne i efektywność mają na poziomie -2. Żeby wyjść z lotniska trzeba czekać około godziny, a byli i tacy, którzy czekali 4, na przejście przez immigration desk. Coś strasznego. Chodzi tylko o sprawdzenie paszportu, a zupełnie nie mogli udźwignąć tematu. Szkoda...powinni to jakoś rozwiązać na przyszłość. Transport z lotniska natomiast jest tani i bardzo dobry. Bezpośrednio pod nasz hotel położony w samym centrum jechało metro. Co zadziwiające pierwszy odcinek przed wjechaniem do miasta (lotnisko leży na obrzeżach) jechaliśmy za żetony ;) Osiągając cel czyli nasz hotel padliśmy ze zmęczenia. Na szczęście hotel Double Tree był na to przygotowany i oczarował mnie poduszką "Sweet Dreams" :)
Bankok jest rzeczywiście miejscem gdzie widać dużo "białych ludzi", niestety w dużej mierze są to sexpaci czyli nieurodziwi mężczyźni z łysiną i dużym brzuchem trzymający za rękę 20 letnie, piękne tajki ;/ ta część nie robi wrażenia i bardzo współczuję tym dziewczynom. Dla biednej, małoletniej z tajlandzkiej wsi to los na loterii, a dla brzuchatego europejczyka okazja na ostatnie piękne chwile w życiu przed powrotem do żony. Pełna symbioza. Jednak to chyba jedyny aspekt, który nie zauroczył mnie w tym miejscu. Odwiedziliśmy tu tylko dwa zabytki, na więcej nie pozwolił nam czas tym bardziej, że przyjechaliśmy tym razem raczej w celach imprezowych, niż krajoznawczych. Wszędzie przemieszczaliśmy się metrem, które ma dwie linie i całkiem dobrze komunikuje miasto oraz łódką.
Wat Arun => to buddyjska świątynia nazywana świątynią świtu (od Boga świtu Aruna) albo symbolem Bankoku. Zdecydowanie warta zobaczenia, leżąca nad rzeką Menam. Co ciekawe obłożona jest piękną, kolorową, pokruszoną porcelaną z Chin, która była używana kiedyś jako balast na statkach kursujących pomiędzy tymi dwoma krajami. Genialne miejsce, buddyjskie świątynie są chyba najpiękniejsze. Dla mnie zawsze zapierające dech w piersiach. Wejście kosztuje grosze, lepiej mieć ze sobą długą spódnicę lub sukienkę, jeżeli takowej brak można za opłatą wypożyczyć na miejscu. Wchodzi się na górę po baaardzo stromych schodkach więc warto patrzeć pod nogi :) Po wejściu gwarantowany super widok na okolicę :) Co dziwne przed wyjściem można było wypożyczyć upiorne lalki rodem z filmu laleczka chucky. Mrożą krew w żyłach :)
Wat Pho => czyli kompleks sakralny, który znajduje się dokładnie na przeciwko Wat Arun, wystarczy tylko przepłynąć na drugi brzeg łodzią. To wiele świątyń buddyjskich oraz najsławniejszy, pozłacany posąg odpoczywającego Buddy przeogromnych rozmiarów (długości 46m!!!). Robi fantastyczne wrażenie, szczególnie jego stopy, na których wygrawerowane są starożytne symbole. Przedstawia Buddę osiągającego stan nirvany. Jak on to zrobił ? Długa praca przede mną :) w środku zostawia się dużo monet oraz banknotów na szczęście. Znajdują się tam nawet misy, do każdej z nich powinno się wrzucić monety przechodząc w celu zapewnienia sobie szczęścia. Nie zrobiłam tego zaoszczędzając na inne rozrywki, ale myślę, że przeżyje :)
I parę Tajlandzkich highlithów czyli ulice Bankoku o 5 nad ranem...podróże i imprezy nie są łatwe :), klimatyczna knajpa z zegarami, wieża telewizorów jako element krajobrazotwórczy przed centrum handlowym, największa przestroga podróżowania po Azji czyli nie ufaj miłym ludziom oraz azjatyckie smaczki modowe. Zmieniam przyszłościową destynację wyjazdów na zakupy ciuchowe ze stanów na Tajlandię :) jeżeli macie niszowy rozmiar buta to niestety ten kraj nie pomoże Wam w opresji...rozmiary zaczynają się od 36 :) reszta rzeczy jest naprawdę tania i bardzo fajna. Nie mogłam wrócić bez sukienki z tego miejsca :) Sąsiadko bój się bo przywiozę Ci taką bluzkę ;P