Raining Scotland czyli krótki urlop :)

Szkocja mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Spodziewałam się deszczu, brzydkiej pogody, small talków ze wszystkimi w okół i jakiejś dozy ponurości. Było zupełnie inaczej :) Ludzie są przemili, nikomu się nigdzie nie spieszy, każdy każdego pozdrawia ale nie nagabuje na pseuodo rozmowy o pogodzie i wymiany uprzejmości. Tym razem pojechałam gdzieś w celach nie tyle krajoznawczych ile rodzinnych więc będzie również więcej z dnia codziennego.

Mieszkałam w miejscowości MotherWell - to niewielkie miasteczko położone półgodziny drogi od Glasgow. Bardzo łatwo dostać się busem z lotniska w Glasgow, najlepiej kupić bilet do miasta i powrotny na lotnisko (do wykorzystania w dwie strony w przeciągu 30 dni, kosztuje ok 9 funtów). Miasteczko jest spokojne, ma tylko jeden deptak, który jest jednocześnie centrum miasta. Wszędzie widać domy z pięknymi ogródkami. Co śmieszne w blokach wilopiętrowych mieszkają biedni ludzie, dofinansowywani przez państwo i nie jest tam bezpiecznie. Można powiedzieć, że to swego rodzaju slamsy. Przęciętni ludzie mieszkają w nieskich blokach, bądź wolnostojących domkach segmentowych. Odwrotność tego co w Polsce, gdzie im wyższe piętro tym drożej i bardziej luksusowo :)


Co jest uderzające to poziom życia ludzi. Nie jest to może opływanie w bogactwa, ale każdy może żyć tam na przyzwoitym poziomie pozwalającym na normalne funkcjonowanie. Jest w tym duża zasługa organizacji przez Państwo i uregulowaniu systemu emerytalnego i pracowniczego. Szkockim emerytem jest dobrze być :) Leki są za darmo ( to akurat dla wszystkich jeżeli lek jest na receptę, jeżeli istnieje wskazanie od lekarza lek po prostu odbiera się w aptece), mieszkanie jest za darmo, telewizja i internet są za darmo, przejazd komunikacją jest za darmo, a dostaje się emeryturę w wysokości 500 funtów, która w zasadzie ma pokryć tylko koszty jedzenia. Wierzcie mi, że zostają jeszcze oszczędności :) Od wszystkich niezależne od wysokości zarobków ściągana jest składka emerytalna w takiej samej kwocie i są to bardzo niewielkie składki miesięczne i każdy ma gwarantowaną taką samą kwotę emerytury czyli 500 funtów. To jest to co gwarantuje państwo, jednak jeżeli ktoś zarabia więcej może spokojnie założyć sobie 3 filar i odkładać więcej na emeryturę. Jedyny wyjątek stanowią osoby zarabiające poniżej minimalnej opodatkowanej kwoty to jest chyba 500 funtów, od nich w ogóle nie jest pobierana składka bo państwo uważa, że ta kwota jest za mała aby można było ją opodatkować i jeszcze za nią żyć. Bardzo, bardzo miło :) W końcu ktoś pomyślał :)
Różni się również kwestia zakładania businessu. Można założyć i prowadzić swoją firmę bez jej rejestrowania przez 3 pierwsze miesiące można powiedzieć na próbę. Jeżeli coś nie wyjdzie albo nie widzimy potencjału przedsięwzięcia to jest to czas kiedy można bez problemu ani regulowania czegokolwiek zamknąć interes :) 

Co mi jeszcze przychodzi do głowy? Wiecie, że jest tam zakaz zbierania grzybów i owoców leśnych? Za zerwaną w lesie malinę mandat :)

Polecam też spróbować w Szkocji haggis czyli kaszankę z owcy. A to typowo szkockie, ciężkie śniadanie :)

Nie można też zapomnieć o Primarku czyli moim sztandarowym sklepie :) za baaardzo niskie pieniądze można tam dostać super rzeczy. Polecam jechać z pustą walizką i we wszystko zaopatrzyć się na miejscu. Myślę, że jestem uzależniona od zakupów :)


Oprócz Motherwell odwiedziłam jeszcze Glasgow, które jest typowo miejską dżunglą gdzie wszyscy z okolicznych miejscowości przyjeżdżają do pracy. Zatłoczone, głośne ale jednak ma swój klimat kiedy przechadzamy się deptakiem o mijamy talenty ulicznych śpiewaków :)

Zdecydowanie bardziej godnym polecenia jest Edynburg. Z Motherwell można łatwo dostać się jednym pociągiem, który jedzie około 1 godziny. Miasto jest już historyczne, zabytkowe i przepiękne. Ma swój unikalny klimat. Bilet na pociąg kosztuje ok 15 funtów. Widać, że to stare i niezwykle klimatyczne miasto. Budynki mają specyficzny kolor i styl, wszędzie są kościółki. My przeszliśmy się główną aleją, doszliśmy do zamku królewskiego wraz z całymi fortyfikacjami. Przepiękne miejsce.


 Oczywiście wszędzie widać szkocką kratę. Krata nie jest jedna, ma różne wzory i kolory, ten układ nazywany jest tartanem. Wiecie, że jest nawet polish tartan :)? welcome home :) Generalnie różne rody szkockie posiadały unikalny dla swojego nazwiska tartan przedstawiany na kiltach, często też herb mieli swój własny herb. Możecie zobaczyć to poniżej. Teraz krata jest wszędzie...na szalikach, kiltach, ręcznikach i gdzie się tylko da :)


Szkocja bez tego zdjęcia byłaby nieważna :)

 

 Dzień w Edynburgu zakończyliśmy typową rozrywką dla turystów czyli odwiedzeniem Edinburgh's Dungeon - http://www.thedungeons.com/edinburgh/en/. Fajne miejsce rozrywki, można się naprawdę fajnie bawić. Coś w stylu domu strachów ale z różnymi scenkami odgrywanymi przez pracowników. Bilety można kupić w kasie lub ze zniżką w pobliskich sklepach. Lochy usytuowane są przy stacji. Po dawce strachu trzeba też uzupełnić kalorie...oczywiście fish, chips and beer :)


Podsumowując Szkocja urzekła mnie. Została jeszcze cała masa miejsc do zobaczenia. Z tego co wiem Skye Island jest nieziemska. To następny punkt na mojej liście wraz z wrzosowiskami :) Tak Szkocja żegnała mnie ostatniego dnia :)