Fenghuang czyli miasto feniksa

Za siedmioma chińskimi górami i za siedmioma gęstymi lasami, w czasach kiedy smog był mniejszy, beztroski feniks latał sobie nad Chinami. Pewnego słonecznego dnia, kiedy niebo było jeszcze widoczne przelatywał nad miastem Fenghuang. Piękno tego miejsca tak go oczarowało, że postanowił w nim zostać. Tak oto Fenguang zostało nazwane miastem feniksa, a jego rzeźba zdobi jeden z głównych placów.


Miasto rzeczywiście jest jednym z najładniejszych jakie widzieliśmy. Powiedziałabym najbardziej chińskie. Zobaczycie tu mix wszystkiego, dużo turystów oraz bardzo dobry wgląd w tą kulturę. Piękne, zabytkowe budynki, czerwone parasole i lampiony były tym na co czekałam. Przez wieki to miejsce było centrum handlu i wymiany kulturowej. Teraz turystka zaczyna przeważać nad zachowaniem obecnego stanu zabytków więc spieszcie się żeby zobaczyć Fenghuang.


Do tego miasta nie jest łatwo się dostać i swoje musieliśmy przejść :) Przejechaliśmy busem z Dazhai do Longsheng, potem kolejnym busem z Longsheng do Sanjiang, potem pociągiem z Sanjiang do Huaihua i znów busem z Huaihua do Fenghuang. Podróż była niesamowicie męcząca, ale uznaję, że było warto. Zatrzymaliśmy się w hotelu Fenghuang Haizhixiang Inn - http://www.agoda.com/fenghuang-haizhixiang-inn/hotel/fenghuang-phoenix-cn.html

Nie polecam go. Właściciel bardzo miły i pomocny, ale warunki pozostawiają dużo do życzenia. Spod mojego łóżka wyszedł karaluch długości palca. 

Fenghuang położone nad rzeką warte jest zobaczenia zarówno w ciągu dnia jak i w nocy. Zmienia się diametralnie. W dzień można oglądać życie ludzi, ich codzienne obowiązki oraz kupić niezliczone rzeczy na stoiskach nieopodal rzeki. Układają się one w super bulwary pozwalające na długie spacery. Wchodząc głębiej w miasto możecie włóczyć się bez celu, wchodzić w każdą ślepą uliczkę czy przyglądać się czerwonym lampionom, które wiszą w wielu miejscach i tworzą niepowtarzalny klimat.


I tak jak w Xian koty na smyczy, żeby nie oddalały się od domu ;/


Handel w tej miejscowości kwitnie, sprzedaje się tu wszystko co można wymyślić. Chętnych na zakupy jest dużo, bo jak wspominałam Chińczycy lubują się w pamiątkach. Nie podoba mi się tylko, że do pracy wykorzystywane są dzieci. O godzinie 22-23 siedzą na straganach sprzedając bransoletki itp.


Będąc tu nie należy zapominać o ryżowych nalewkach. Sklepów jest pod dostatkiem, więc bez problemu będziecie mogli kupić buteleczkę :)

 Z mapami jest ciężko, dlatego poglądowo przedstawiam Wam rozkład miasta poniżej. Są tu pewne zabytki, które można zwiedzać, kupując bilety wstępu do poszczególnych miejsc. My jednak po prostu sobie chodziliśmy po ulicach, próbowaliśmy lokalnego jedzenia i zaglądaliśmy do sklepów. Atrakcje turystyczne niestety nas nie porwały, więc uznaliśmy, że nie ma sensu do nich wchodzić. Przed przyjazdem czytałam, że za samo wejście do Fenghuang się płaci, bo jest to zabytkowe stare miasto. Do ostatniego momentu czekałam na konieczność uiszczenia opłaty. Nic podobnego jednak się nie stało, wstęp do miasta jest bezpłatny, płatne są tylko zabytki.


Polecam przejście się ulicą Laocal Street, położoną tuż nad rzeką. Można usiąść sobie nad jej brzegiem i obserwować miasto. Widoki są niezwykłe. Wzdłuż ciągną się również mury warowne, na które można się wdrapać i zobaczyć widok okolicy z nieco innej perspektywy. Chociaż mury zostały postawione, nie pełniły swojej funkcji obronnej, gdyż miasto miało w historii zupełnie inne znaczenie.


Może parę słów o chińskim jedzeniu :)? Z uwagi na turystyczny wymiar tego miejsca, różnorodność jedzenia jest bardzo widoczna. Zobaczycie tutaj klatki ze zwierzętami przed restauracjami. Wiadomo, że mięso pierwszej świeżości ;/ zobaczycie nietypowe potrawy jak ropuchy czy wielkie żółwie. Spróbujcie zapiekanych krewetek oraz ostrych słodyczy z imbirem. Niestety nie jadłam zbyt dużo w Chinach ;/


Jak już wiecie z wcześniejszych postów Chińczycy uwielbiają się przebierać, uwielbiają komercyjne atrakcje dla mas oraz nie mają problemu z tym, żeby płacić za to spore sumy tylko po to żeby móc sobie cyknąć parę fotek :)


Wieczorny spacer jest must do. Fenghuang rozbłyśnie wtedy światłami, które będą odbijać się w rzece tworząc wspaniałą sposobność na zrobienie dobrych zdjęć :) Na straganach jest jeszcze więcej sprzedających, niestety też dzieci są wykorzystywane do tego procederu. Ulice stają się zatłoczone wraz z nadejściem zmroku, a z okolicznych clubów uderza głośna muzyka. Chińczycy naprawdę chcą się oderwać i wybawić na wakacjach.


Tutaj możecie zobaczyć most łączący z drugim brzegiem rzeki. Utworzony jest z kamieni. Do tej pory nie wiem jak to możliwe, że ludzie wychodzą z clubów i przechodząc na druga stronę masowo nie lądują w wodzie :)


Podsumowując super miejsce, warte zobaczenia, chociaż ciężko się tu dostać. Myślę też, że 1, góra 2 dni w zupełności wystarczą na zobaczenie wszystkiego. Miasteczko jest małe i składa się głównie ze starówki.